piątek, 12 grudnia 2014

Ogłoszenie.. Rozdział 15- Łzy są jak rwąca rzeka..

Najpierw zacznę od ogłoszeń. Czcionka i inne zmieniam. Zauważycie później zmiany xd. Będę do każdego rozdziału dodawać muzykę.
Muzyka: Klik
*Violett*
-Kocie. Zmiana planów. Co powiesz na jakąś dorosłą imprezę-Powiedział do mnie Harry jak byłam już ubrana.
-po pierwsze. Nie mówi się ''dorosła impreza'' mówi się bal, po drugie ja miałam coś innego w planach- Powiedziałam to już ze śmiechem.- No ale okej. Po trzecie nie umiem tańczyć.
-Ja też nie więc. Oj tam chodź idziemy po suknię i do makijażystki i w ogóle. Chodź ja ci wszystko zafunduję. Wiesz ostatni wspólny wieczór.-Ostatnie zdanie powiedział bardzo smutno.
Kiedy ostatni raz byłam na balu? Hm tylko studniówka. Pamiętam do dziś. Długa różowa suknia, Czarne buty na obcasie... Moje pierwsze obcasy.
Poczułam w kieszeni wibracje. To był sms od Emily.
Muzyka: Klik
''Kochana Violett. Zawsze będę przy tobie ale.. Powiedz Zayn'owi że go kochałam, kocham i kochać będę. Kocham was wszystkich. Wasza Em.''
*Emily*
Wysłałam jej tego cholernego sms'a. Na szczęście nie wiedzą gdzie jestem. 
Za chwilę powinna przyjść dziewczyna z moim towarem.
Byłam ubrana na czarno. Miałam workowatą bluzę z wielkim kapturem, tylko aby mnie nikt nie rozpoznał.
Usłyszałam jak ktoś biegnie. 
Była to dziewczyna ubrana podobnie do mnie tylko na różowo. 
-Hej. Masz?-powiedziałam
-Daj ''chusteczki''-powiedziała. Pamiętałam aby kase włożyć do nich. Wyjęłam je. Podałam jej, w tej chwili włożyła mi do ręki torebkę z białym proszkiem. Włożyłam od razu do kieszeni.
-Dzięki-powiedziałam i poszłam.
Po piętnastu minutach byłam na miejscu. 
Co będzie jak domyślą się że tu jestem? Przecież mogą się dowiedzieć że jestem w miejscu gdzie pierwszy raz z Zayn'em. Ech.
-Przepraszam. Kocham was-powiedziała i zaczęłam to wszystko przygotowywać. Po paru minutach było wszystko przygotowane. 
Jakieś narkotyki, żyletka, leki i wódka leżały na ziemi.
Najpierw poszły narkotyki, leki, wódka i w końcu żyletka. 
Ostatnimi moimi słowami była piosenka..
Pour a little salt, we were never here
My, my, my, my, my, my, my, my

Leżałam nie przytomna...
*Violett*
-Kurwa Zayn. Gdzie ona może być?! Jak już nie żyje?! kurwa mać. Jakbym jej nie zostawiała-krzyczałam do słuchawki telefonu.
-Ja już wiem gdzie ona jest..-powiedział i usłyszałam jak rzuca telefonem.
-Zayn? Kurwa..-powiedziałam i rozłączyłam się.
-Kotku.-Usłyszałam-Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.-powiedział to do mnie po angielsku aby mama nie domyślała się co się stało.
-Tak. Będzie dobrze. Ona jest jak moja siostra. Kocham ją bardzo-powiedziałam. Nie minęła sekunda i już po policzku spływała łza. 
Harry przytulił mnie, łzy leciały mi jak strumienie. 
Łzy są jak rwąca rzeka.
-Nie płaczemy kochanie. Będzie dobrze. Jest ona silna nie wiem co jej odbiło. Nikt nie wie. -Powiedział i pocałował mnie w czoło z taką wielką czułością.
-Czemu moje życie nie jest spokojne? Jak mnie nie porwą to moja ''siostra'' próbuje popełnić samobójstwo. Harry ja tak dalej nie mogę !-Powiedziałam.-To wszystko zaczęło się jak..Jak przyjechałam do Londynu.. Jak poznałam ciebie. Moje życie nie jest normalne. Masz cały czas ze mną kłopoty. Nienawidzę tego jak codziennie rano wstaję z myślą co by było gdyby.. To za dużo dla mnie. Dla nas. Kocham cię ale ja na ciebie nie zasługuję.Przepraszam
Jego oczy szeroko się otworzyły. Chyba zrozumiał że chcę z nim zerwać..
-Vi. Czy ty chcesz ze mną zerwać? Dlaczego ja.. ja dalej nic nie rozumiem-powiedział i zaczął się denerwować-W czym ja zawiniłem. Co mam zrobić abyśmy byli razem. Violett. Kochanie. Nie ja nie wytrzymam, Jezu skarbie. Nie ja nie mogę-Powiedział to i wyszedł z pokoju. Łzy zaczęły mi spadać na ziemię. Nie doszłam do łóżka. Leżałam skulona na środku pokoju. Wstałam dopiero jak zobaczyłam że mama trzaska drzwiami. Jak biegnie za MOIM skarbeńkiem. Którego właśnie rzuciłam..
-Kurwa co ja do cholery robię ! Mam tego dość ! Nie dam rady, kurwa mać no jezu... Żyletka.- Zerwałam się z miejsca i pobiegłam do łazienki-Kurwa najpierw list.
Wzięłam byle jaką kartkę i napisałam:
''Przepraszam ale ja już tak nie mogę. Krzywdzę wszystkich. Kocham Cię mamo. Kocham Harrego. Powiedz mu aby się o mnie nie martwił. Będę jego aniołem. Kocham was. Wasza Violett
Ps. Łzy są jak rwąca rzeka''
Przeczytałam z trzy razy to co napisałam, łzy spadały mi strumieniami. Zanim się obejrzałam kartka była mokra. Poszłam do kuchni i położyłam kartkę. 
Zostawiłam ją, podeszłam do laptopa mamy. Włączyłam Piosenkę przy której tańczyłam z Harrym.
Clown
Poszłam do pokoju, Już tam ona czekała. Błyszczała się. Sięgnęłam po nią.
-Rach i ciach. Ałć-skrzywiłam się-Kochana Vi zaraz przestanie boleć. I do cholery przestań gadać sama do siebie.
Oczy powoli zamykały mi się. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. 
-Dam rady. Kurwa Vi doczołgaj się do tej łazienki-mówiłam szeptem do siebie. Udało mi się. Dosięgnęłam klamki. Zamknęłam się.
Usłyszałam kroki. Ktoś szedł.
-Vi.Viol.-to Harry. Nie mógł głosu z siebie wydobyć.-Violett. Ta piosenka. Ona. Kuźwa..-Zaczął panikować-Kurwa gdzie jesteś. kurwa Vi do cholery to przeze mnie ? Vi kochanie odejdę od nich. Kurwa gdzie jesteś.-cholernie panikował. 
-Tu-zajęczałam, kompletnie już nie wiedziałam co się dzieje. 
Cisza.
~*~
Parę dni po próbie samobójczej..
-Kochanie obiecuję że cię nie opuszczę-usłyszałam. Kolejny raz miałam coś dziwnego przyczepionego do dłoni i ręce w bandażach.
-Harry.Ja przepraszam-powiedziałam, a Harry przyłożył palec do moich ust. Uśmiechnęłam się nie prawdziwie. Bolało mnie wszystko.-Co z Emily?
-Ona..Jest już-czy on chciał powiedzieć że Em nie żyje?-Emi ona nie chcę mówić że może umrzeć. Hm jest w stanie krytycznym ale stabilnym.
-Poczekaj. A gdzie my jesteśmy? W Polsce czy w Londynie?-spytałam się zdezorientowana 
-W Polsce.-powiedział i pogłaskał mnie po czole
-Kocie oczy.-powiedziałam. A właściwie co ja powiedziałam?!-Jezu nie co ja gadam. Przepraszam. To wszystko ech.
-Tak. wiem dużo osób mi mówiło że mam kocie oczy. Nie bądź zazdrosna tylko!-powiedział i zrobił naburmuszoną minę.
-Głowa mnie boli. Czy mogę.-nie dał mi dokończyć.
-Ja pójdę,a ty idź spać. Dobranoc- Buzi w czółko na pożegnanie i poszedł. 
Sen zmorzył mnie od razu. 
-Vi. Violett obudź się-usłyszałam-Weź się obudź. Ej skarbeńku, no malutka ty moja.-Jak zawsze mama gadała do mnie jakieś słodkości. 
-Gdzie. Gdzie jest Harry?-wymamrotałam
-Musiał wyjechać.-powiedziała smutno-Wiesz nawet go polubiłam. Ale co się z wami stało? Kochanie czemu TO zrobiłaś? Czy on cię zostawił?-pytała się
Nie miałam najmniejszej ochoty odpowiadać. Przez parę minut siedziałam cicho.
-Mamo?-zaczęłam- Może zacznę tak. Stało się dużo. Nie mogę tego powiedzieć, nie ważne dlaczego. Ech Zrobiłam to bo go skrzywdziłam. Kocham go ale ja tak nie mogę. Cholernie go zraniłam tym że ma ze mną cały czas kłopoty. tak mamo KŁOPOTY. Ja go rzuciłam, chciałam aby miał mniej kłopotów. Aby ode mnie odpoczął- W gardle zaczęła rosnąć gula.-Mamo. Nie dobrze mi.
Po chwili przyszła pielęgniarka.
-Będzie wymiotować, mogłaby pani wyjść-powiedziała swym twardym głosem. 
-Dobrze ale..-widziałam tylko jak mama została wypchnięta.
Po chwili zawartość tego co jeszcze miałam w żołądku wyleciała ze mnie.
-Prosze pani. Czemu wymiotuje? Przecież nie jestem chora-powiedziałam zmartwiona.
-Nie wiemy jeszcze dowie się pani w najbliższym czasie.-powiedziała. Posprzątała po mnie i wyszła.
~*~
-Dzień dobry. Mamy dla pani wyniki. Ale-przerwała lekarka którą polubiłam, a ona polubiła mnie. Zobaczyłam łzy w jej oczach.- Mamy złe. Przepraszam.
-Proszę pani. Czy ja-zaczęłam- Jestem chora ?
-Przepraszam. Ma pani. Raka. Raka żołądka.-powiedziała, w moich oczach zaroiło się od łez.
-Nie, nie nie. Nie !-Krzyczałam. Po jakichś pięciu minutach rzuciłam głową o poduszkę.-Jezu Harry przepraszam że jestem twoją dziewczyną
-Harry?-spytała się- Och. Czy chciałaby pani aby się dowiedział?
-Nie. Na razie nie. Ale teraz przepraszam. Jestem zmęczona.-powiedziałam i ziewnęłam
-Dobranoc.-powiedziała i usłyszałam drzwi. Usłyszałam je drugi raz.
-Violett. Kochanie zrobię wszystko abyś żyła. Harry już do ciebie jedzie. Na razie nie wie co z tobą jest. Przerwał wszystko i jedzie tu. Kocham cię.-powiedziała mama. Jak mogłam przed nią teraz udawać że śpię? Mało brakowało abym poruszyła się.- Widzę że śpisz. Dobranoc kochanie.
Mamo ale ja nie śpię. Mamo. Kocham was. Kocham ciebie, Harrego, wszystkich najmocniej na świecie. Nie wiedziałam że mogę być aż tak chora. Rak żołądka? Myślałam że nie ma takiego czegoś. Ble.
-Proszę cię Panie Boże abym wyzdrowiała. Aby Harry nie cierpiał-szepnęłam..
No to już rozdział 15. Nie wiedziałam że tak daleko zajde haha xd. A więc tak jak zwykle 4 kom i rozdział ukazuje się w piątek ^^

3 komentarze:

  1. Za to co zrobiłaś nie powinnam komentować,ale znaj moje dobre serce.
    Ale i tak jestem zdenerwowana!

    OdpowiedzUsuń
  2. o jejku <3 Jako Hazzold jeso kochany <3 Ale nie zabijaj nikogo, proszę :c
    Czekam na piątek *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, tylko nie zabijaj nikogo plosee <3

    OdpowiedzUsuń